Menu

14.06.2016

Chce być normalna, czy to takie trudne? (Cz.5)

-To co zrobiłam było głupie. Po czorta się do niego odzywałam. Jak go spotkam na ulicy to będę mieć przestane, bo w miejscu publicznym nie powinnam używać telekinezy. Co za złamas! - gadałam cały czas do siebie, leżąc na łóżku. Odwróciłam głowę w stronę mojego biurka, a potem na bas stojący koło niego. - Może pójdę rozładować moje ADHD'e, bo oszaleję.- przebrałam się w coś wygodniejszego. Po piętnastu minutach byłam gotowa do wyjścia. Byłam ubrana w czarne rurki z dziurami, które opinały się na moich udach i dupie. Miałam też bluzkę z napisem mojego ulubionego zespołu i przydużą czarną bluzę z wielkim nadrukiem skrzydeł na plecach. Wzięłam gitarę, napisałam list tacie gdzie będę i założyłam czarne trampki.Wyszłam zakładając kaptur na głowę by nikt mnie nie rozpoznał.

Półgodziny później

Właśnie wchodziłam na zaplecze klubu, w którym czasami grywałam, dla zabawy.Gdy już byłam w środku zdjęłam kaptur i poszłam do pokoju pracowników. W środku był Konrad, mój kumpel i szef tego klubu.
-Mars! Jak ja dawno cię nie widziałem. Co teraz porabiasz? - wstał z krzesła i podszedł do mnie. Przywitaliśmy się jak zwykle naszym uściskiem.
-Eee... Nic takiego. Właśnie zaczęłam liceum. Uciekałam przed pedofilem, który okazał się być w tej samej klasie co ja i mam teraz przejebane, ale tak to wszystko jest ok. - skończyłam odkładając gitarę.
-Że jak? Gonił cię jakiś zboczeniec, a ja teraz się o tym dowiaduję! Nic ci nie zrobił?! - zaczął sprawdzać mnie czy przypadkiem nie mam gdzieś malinki.
-Ogarnij się, nic mi nie zrobił, ale ja tobie zaraz coś zrobię jak mnie nie puścisz. - spokojnie ode mnie odszedł, ale nadal stał blisko.
-W ogóle co cię tu sprowadza?
-Nuda, ADHD i jeszcze raz nuda.
-To idź się poucz. - pomachał ręką, a ja wybuchłam śmichem. Padłam na podłogę i zaczęłam się turlać. Gdy do pokoju weszli Hubert, Marcin, Jack.
-Co jej się stało? - zapytał Hubert podchodząc do Konrada.
-Powiedziałem, że ma się iść uczyć jak się jej nudzi. - powiedział naburmuszony. Zaczęłam się głośniej śmiać. Podszedł do mnie Jack z Marcinem.
- Mars... spokojnie. - powiedział Jack łapiąc mnie za nadgarstki. Płakałam ze śmiechu.
-Dobra, puść mnie. - jak powiedziałam tak zrobił. Wytarłam łzy. Hubert miział się z Konradem - Ludzie jestem tolerancyjna, ale nie przymnie, błagam. - Konrad spojrzał na mnie tylko i dalej całował Huberta. - A więc chcesz mnie zdenerwować, dobrze. Chłopcy..- odwróciłam się do Jacka i Marcina - A wy to teraz idziecie na scenę, czy już zeszliście?
-Nie właśnie będziemy szli więc możesz już iść. -powiedział Marcin
-Oki. -wyszłam z pokoju biorąc po drodze gitarę. Podeszłam do baru przywitałam się z Wojtkiem (barmanem). Położyłam gitarę, a bardziej pokrowiec. Wydostałam z opakowania bas i usiadłam na taborecie, które było specjalnie dla mnie i zaczęłam stroić bas. Chłopcy  przyszli i zaczęliśmy grać. W połowie granie zorientowałam się, że ktoś uporczywie się na mnie patrzy, ale to zignorowałam. Gdy skończyliśmy wszyscy bili nam brawo. Odłożyłam bas i podeszłam do baru. Po prosiłam Wojtka o szklankę wody. Usiadłam przy barze i piałam wodę, nagle ktoś się do mnie dosiadł. Odwróciłam się by zobaczyć. "No nie nawet u muszę mieć takiego pecha" ...

8.05.2016

1# Rasa Idealna - Nowe życie

Czasem trzeba przetrwać lata samotności żeby przeżyć sekundę szczęścia

      Ostatni akord... gotowe. Pies odłożył ołówek i chwycił za gryf gitary. Zaczął sporadycznie szarpać struny wydobywając z gitary niesamowite dźwięki. 
When all you got are broken dreams
Just need a second chance
And everything you want to be
Gets taken from your hands
We hold onto each other
All we have is all we need
Cause one way or another
We always make it you and me
      Głos mastiffa w połączeniu z dźwiękami gitary dawały świetne połączenie, a sam tekst utworu podnosił nawet przechodniów na duchu. Niektórzy zatrzymywali się żeby rzucić pieniążka do pokrowca na gitarę leżącego na kocu, na którym siedział śpiewak.
     Jak widać nawet bezdomny może być artystą.
     Jakieś ludzkie dziecko podbiegło z monetą w ręku i wrzuciło je na kilka innych z uśmiechem na twarzy. Pies mimowolnie odpowiedział dziewczynce uśmiechem nie przerywając śpiewu. Jego złote, lekko wyblakłe i pełne życzliwości oczy rozweseliły ją. Wróciła szybko do matki i ruszyła w dalszą drogę.
     Mina psa zmieniła się od razu i diametralnie; uśmiech zniknął, wzrok wyglądał jakoś nieobecnie, głos też stał się nieco niższy. Wyglądało to jakby był na skraju załamania.
     A jednak - trzymał się bardzo dobrze. Po prostu; tak wyglądał.
     Był on mimo wszystko stosunkowo pozytywnie nastawiony do świata. A to ciekawe - jak bezdomny może być pozytywnie nastawiony do świata? Cóż, pytanie należy zadać inaczej. Jak ktoś, kto ma dom, jedzenie, rodzinę i przyjaciół może być negatywnie do niego nastawiony? To jest jeszcze trudniejsza zagadka.
     Kiedy tylko skończył jedną piosenkę zaczął kolejną. Grał całymi dniami. Codziennie wieczorem brał tabletkę na gardło, czasem jeszcze jedną w ciągu dnia. Dostawał je od starszej pani, która zwykła przechodzić tą ulicą dwa razy dziennie. Zawsze rozmawiała z nim, pocieszała go, wrzuciła mu do pokrowca a to pieniążka, a to czekoladę, a to cukierka... co popadnie. Co jakiś czas pytała go jak z tabletkami. Oczywiście, jak to szanujący się samiec, Thomas nie chciał martwić starszej pani i dokładać jej wydatków, jednak ta była jak wykrywacz kłamstw; zawsze wiedziała kiedy rzeczywiście nie było potrzeby kupować nowych.
     Żył tak od zawsze. No, w zasadzie odkąd skombinował gitarę. Nie chciał trafić do żadnego domu dziecka, rodziny zastępczej. Mimo wszytko podobało mu się takie życie. Dziwne, prawda? A jednak.
     Nagle światło przysłoniła mu urocza psina, anthro. Właśnie miał zacząć grać. Podniósł łeb i zauważył wyciągniętą do niego kobiecą rękę. Suczka rasy border collie najwyraźniej czegoś chciała. Stał za nią doberman w skórzanej kurtce. Oboje wyraźnie byli młodzi, wyglądali na parę. Mastiff skrzywił się nieco, domyślił się że chcieli mu pomóc.
     -Co jest...? - wybełkotał basowym głosem.
     -Nie chciałbyś może żyć trochę... godniej? - psina uśmiechnęła się do niego.
     -Co to znaczy?
     -Mogę ci podarować miejsce do życia. Co o tym myślisz?
     -Co...? - pies był delikatnie zdezorientowany. - Coś ci nie ufam.
     -Kobieta oferuje ci warunki do życia, uszanuj to trochę. - odezwał się doberman.
     -No zgódź się, mam cię namawiać żeby ci pomóc?
     -Nie wzbudzacie zaufania. Kto normalny podchodzi do bezdomnego i oferuje mu mieszkanie? Samo to że tak ufacie mi budzi we mnie nieufność. - pies ciągle trzymał na kolanach swoją ukochaną gitarę.
     -W sumie racja... - suczka uśmiechnęła się bardziej niepewnie i oparła ręce na kolanach wciąż się pochylając.
     -No więc właśnie.
     -Skoro ona ci zaufała to czemu ty nie możesz zaufać jej?
     -Przyszedłeś tutaj z nią, tak? A ty co o tym myślisz? Nie uważasz że jest szalona?
     -Jest szalona, ale jest też życzliwa.
     -Czyli oboje jesteście szaleni... - mastiff westchnął.
     -Ja jej ufam.
     -W jakim wy świecie żyjecie...
     -Na pewno innym niż ty. - borderka nie przestawała się uśmiechać. - Powiedz; nigdy nie marzyłeś o lepszym życiu? Nigdy nie zastanawiałeś się jak to jest; mieć dach nad głową, świeże jedzenie, czyste ubrania, własne łóżko?
     Pies zamyślił się na chwilę. Nie rozpatrywał oferty, po prostu myślał czy kiedyś o tym marzył i jakby faktycznie wyglądało takie życie.
     -No widzisz! Chciałbyś z nami zamieszkać?
     Nagle dało się słyszeć znajomy głos.
     -A co tu się dzieje? - poczciwa staruszka podeszła do zgromadzenia. - Czy ja dobrze słyszałam? - wszystkie oczy zostały skierowane na nią.
     -Dzień dobry! - przywitała się. - Chcieliśmy pomóc temu psu. Chciałam żeby z nami zamieszkał.
     -Thomas! Czy to nie wspaniale? Nareszcie będziesz miał dach nad głową! Cieszysz się?
     Pies doskonale wiedział że bardzo zasmuciłby ją gdyby wciąż tak żył, więc postanowił chociaż raz zrobić coś dla niej, przestać być ciężarem, chociaż to dla niego same plusy. Mimo tego nie chciał. Ale... trzeba było się poświęcić.
     -Cieszę się, cieszę. - pies popatrzył na parkę porozumiewawczo.
     -No, to zbieraj się! - suczka zamerdała ogonem.
     -Więc już nie będziesz dla nas grał...? Szkoda... - w tym momencie coś w Thomasie pękło. Zatrzymał się w bezruchu.
     -Oczywiście że będę. Będę tu jeszcze przychodził. - uśmiechnął się do kobiety delikatnie i znów wziął się za zbieranie swoich rzeczy.
     -No więc... będę na ciebie czekać. - staruszce aż zakręciła się łezka w oku.
     Pies pożegnał się z nią na ten dzień, wziął gitarę na plecy, torbę do ręki i udał się z nowymi przyjaciółmi wprost do nowego świata.

Rasa Idealna - wstęp



            Świat ten bardzo przypomina nasz. Technologia jest na tym samym poziomie, podobnie z medycyną. Miasta zapełnione są ludźmi, zwierzętami i anthro. Po niebie latają wolne ptaki, po ulicach szwendają się bezpańskie psy, koty, a jednak ludzie i anthro często z chęcią poszerzają swoje rodziny o takich nowych domowników.
            Ludzie i anthro mają te same prawa – mogą uczestniczyć w wyborach biernie i czynnie, mogą pracować i zajmować wysokie stanowiska. Nie ma podziału prawnego, aczkolwiek pojawia się ludzki rasizm w stosunku do nowych mieszkańców ziemi.
     Ludzie wiek wiekami kolonizowali ziemię, aby wreszcie stać się ich panami. Ale co jeśli zrobili błąd? Co jeśli znalazł się ktoś, kto w tym szalonym świecie odnalazł rozsądek i zauważył, że to właśnie ludzkość nie powinna tu rządzić? A może ktoś mógłby ją zastąpić? Tylko kto? Otóż - tylko RASA IDEALNA.


Taka, która łączy najlepsze cechy.

Taka, która będzie tolerancyjna

Taka, która będzie odważna.

Taka, która to wszystko naprawi.


     Tylko czy ten utopijny świat może powstać z popiołów, którymi jest Ziemia?














Tak właśnie wygląda wstęp do Rasy idealnej. Przedstawię wygląd postaci i znikam:



Thomas Husvill
Nathan Feide
NannaBistand







To co mówię jest chamskie? To jakie jest to co myślę?

     Siedzę na tym blogu już cholernie dużo czasu a nie robię na nim nic. Ujawniła się jedna z moich cech... Dobra, już się przedstawię. Jak już mnie do tego poganiają.
Fire
     No więc tak... nie chcecie znać mojego imienia, więc możecie mnie nazywać Sybil/Fire, kamawanai. Nazywam się tak a nie inaczej z tego powodu iż jestem futrem i wilczyca o imieniu Sybil była moją fursoną (niedawno, jakiś tydzień temu xd) ale wróciłam znów do mojej ukochanej Firuś (imię wypowiada się bez angielskiego akcentu). Jestem też otaku, lubię robić różne pierdoły typu DIY, np. papercraft, pluszaki, fursuity, rysowanie, figurki, origami, animacje i wiele innych, jednak jestem leniwa przez co kiedy zrobię jedną taką rzecz... nie robię jej przez następne pół roku i biorę się za inną xd Jestem dość niechlujna jeśli chodzi o sposób wypowiadania się, chyba widać, ale bardzo lubię używać ciekawych/skomplikowanych sformułowań. Chyba moją najważniejszą cechą jest to że nienawidzę ludzi (bez urazy). Wszyscy to wiedzą. W mojej najbliższej historii, Rasie Idealnej, będzie trochę tą nienawiścią zalatywało.Bardzo nie lubię ludzi kłamliwych, pępków świata, paniusiek, przechwalających się i tych najmądrzejszych. Lubię gore, bardzo lubię gore, a to chyba jest jednoznaczną odpowiedzią na pytanie co z takimi według mojej skromnej osoby powinno się robić. Lubię być brutalna. Bardzo. Brutalna. Jestem na co dzień wredna, trochę chamska, ale staram się. A tak w głębi duszy lubię pomagać (chyba że mam pomagać niewartym tego... wszyscy wiemy komu), lubię dzieci (trochę hipokryzja że nienawidzę ludzi ale dzieci tak, no ale... mniejsze zło xd), zwierzęta, obserwować z pozycji osoby trzeciej i uwaga... jestem aspołeczna. Czasem tego nie widać, ale jestem. Bardzo. Wśród swoich (otaku) czuję się jako tako. Poza tym nie ufam ludziom jak psom (po raz kolejny bez urazy xd).
     To chyba na tyle... a, zapraszam na dA i fb.



Trochę zmian i nowości...

Hej Ludziska. Jak już można zauważyć, blog z wyglądu się zmienił. Jak dla mnie na dobre, fajnie teraz wygląda. Drugą sprawą jest, że na blogu jest moja kumpela/najlepsza przyjaciółka, która będzie pisać swoje opowiadania, lub jedno na razie wiem tylko o jednym jej pomyśle, który powinna już niedługo pisać.

W ogóle się nie przedstawiłam (Nie licząc, że prawie wszyscy mnie znają) Więc...

Nazywam się Deidei. Jestem założycielką tego o to bloga. Jako blogerka, chce pokazać ludziom co wyobraźnia nam daje. Ja swoją wyobraźnie wykorzystuje do pisania opowiadań i rysowania. Prywatnie cenie sobie w ludziach szczerość i uczciwość. Z charakteru jestem miła, naiwna i wredna. (ja potrafię być i miła i wredna naraz) Uwielbiam rysować i słuchać muzyki jak każdy. Moim hobby jest granie na gitarze. Jestem zawziętą fanką Yaoi, ale innymi gatunkami nie gardzę, oprócz Yuri. Kocham koty, a najbardziej czarne. <3 

Nie wiem czy tyle wam wystarczy informacji o mnie, ale jeśli chcieli byście wiedzieć o mnie więcej piszcie w komentarzach pytanie, które chcecie mi zadać. 

Jeśli ktoś jest chętny by dołączyć do mojego bloga, niech pisze ww komentarzach ... czekam na was.

4.05.2016

Pożegnanie

Jakiś czas temu dołączył do mojego bloga Tobi, ale dziś musimy go pożegnać. Rozwiną skrzydła i tworzy swojego bloga. Trochę mi smutno, że tracę takiego pisarza, ale jestem wdzięczna, że oddał się pod moje skrzydła. Więc jedno głośnie ogłaszam, że Tobi odszedł z bloga. :'(

25.04.2016

Chce być normalna, czy to takie trudne? (cz.4)

Lekcje mijały jakoś szybko. Na wszystkich lekcjach czułam na sobie czyjś wzrok, ale to nie były dziewczyny, które kipiały zazdrością, że jako pierwsza poznałam trzecioklasistę. Czułam męski spojrzenie na sobie. Gdy zadzwonił dzwonek mówiący o tym, że możemy już iść do domu, ja wzięłam swoje rzeczy i jako pierwsza wyszłam, ale zatrzymał mnie wychowawca.
-Marcelina, możemy porozmawiać? - usłyszałam za sobą muczenie krów, czyli tych głupich dziewczyn. Od wróciłam się do nich i posłałam im moje groźne spojrzenie, od razu się przymknęły.
-Taaa... - poszliśmy do sali gdzie miałam ostatnią lekcje. Poprosił mnie bym usiadła brzy biurku. Usiadłam nie chętnie. - O czym chciałby pan ze mną pogadać.
-Twój ojciec mówił, że chodziłaś do szkoły specjalnej i chciałem się dowiedzieć jakie tam miałaś nauczanie?
-Eee... ostatnią książką jaką przerabialiśmy to była do czwartej klasy technikum, ale musiałam się przenieść tu, więc ja jestem na poziomie czwartoklasisty i mogła bym już dawno zdać maturę, ale wyszło jak wyszło. Mój tata nie chce, żebym przeskoczyła kilka klas, bo boi się że wpadnę w nie odpowiednie towarzystwo.- faceta zamurowało. - No co? Ludzie mogą być mądrzy, aż za nadto jestem jak Albert Einstein, tylko ładniejsza. - zaśmiałam się
-Więc może chciała byś może pomóc z nauką trzecioklasistów?
-Średnio mi się to uśmiecha. Nie lubię uczyć, do tego trzecioklasistów.
-Jak coś to wiesz, że możesz im pomóc. - mężczyzna się zaśmiał.
-Już mogę iść? Czy jeszcze coś?
-Ta... - wstałam i już miałam wychodzić, gdy nagle do sali weszła nauczycielka z jednym z uczni. Czekajcie, przecież to ten pedofil który mnie gonił.Zamurowało mnie.
-Panie Martin ten uczeń, chyba jest z pańskiej klasy. Nazywa się Maciek Blood. - kobieta była wściekła.
-Tak to z mojej klasy, ale co się stało?
-Ten uczeń chciał zgwałcić jedną z naszych uczennic i do tego z trzeciej klasy.
-Sama chciała żebym ją przeleciał. - powiedział dodając wredny uśmieszek.
-Jak ty się odzywasz? Trochę szacunku! - kobieta zaraz wybuchnie. Ale będzie widok jak jej głowa rozwali się na milion kawałków. 
-Niech pani się uspokoi, a już się zajmę tym chłopakiem.
-Dobrze. - wyszła. Eeee... i nie było eksplozji. Smuteczek. - Marcelino możesz już iść.
-Oki. - gdy już miałam wychodzić do moich uchu dotarł komentarz Maćka.
-Niezła dupcia, czekaj ja już gdzieś widziałem, a to nie ciebie goniłem wtedy wieczorem? - odwróciłam się do niego. On podszedł do mnie bliżej. Złapał mnie za podbródek i uniósł moją głowę do góry. - Tak przypominam sobie te piękne oczęta. Może zabawimy się.
- Ekem... - pan Martin w ostatniej chwili podszedł do niego i odsunął go ode mnie. - Siadaj w ławce, ale to już.
-Powodzenia frajerze. - Powiedziałam i wyszłam z klasy. Poszłam prosto do domu i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to poszłam się położyć do swojego pokoju. Taty jeszcze nie było. 

16.04.2016

Każdy ma swoje tajemnice! Cz.3

Ursyn powoli zaczął nie nadążać za Lilą. Ona zaczynała biec coraz szybciej, ale już nie na dwóch na nogach. Biegła jak dzikie zwierzę. Nagle przed nimi pokazało się urwisko.
-Lila..! Stój!- Ursyn zatrzymał się kilka metrów przed krawędzią. Lila skoczyła jak lis, ale nie po ofiarę tylko w wielką przepaść. Ursyn poszedł szybko do krawędzi, zobaczył Lilę ślizgającą się po trawie i liściach. Bawiła się świetnie.
-Skacz.!- Krzyknęła gdy już znalazła się dole. - Nie bądź panienka!
-Nie jestem Panienką!
-Jak nie jesteś to choć tu!- chłopaka skoczył, zaczął ślizgać się po liściach jak wcześniej Lili. Gdy znalazł się już na dole zauważył, że Lili siedzi jak zwierze.
-Omal nóg nie połamałem!
-Nie przesadzaj. - wstała - Choć już nie daleko. - nagle Ursyn skojarzył sobie te okolice, już tu kiedyś był. Te same położenie drzewa. Ominął Lilie i poszedł przodem i zauważył, ten sam dom, w którym widział pierwszy raz Lili. - Hej..!Co ty odwalasz?
-Tu pierwszy raz cię widziałem. Byłaś tak piękna.
-Widać, że mocno upadłeś na te nogi, bo aż ci na mózg padło. - podeszła do niego. - Ech...wchodź. -weszła do domu, który stał jak nowy nie był rozwalony na nic, żadnej skazy.
-Dobudowałaś, ten dom, sama?
-A kto mi miał pomóc moi rodzice, zostali zamordowani, przez takich jak ty. No prawie. Wyczuwam w tobie taką samą bestie jak ja. -w tej chwili Lila Pokazała swoja rogi.
-Niesamowite... Ala jak ja mogę być taki jak ty skoro urodziłem się w normalnej rodzinie!Więc jak?!
-A bo ja wiem... Ja sama oswajam się z swoją bestią, ale dziwi mnie to, że twoja uszy się pokazały i ogonek.
-Jakie uszy i OGONEK!! O czym ty gadasz?
-Po pierwsze usiądź, a pod drugie jak masz na imię? -dziewczyna podeszła do niego i chwyciła za barki i popchnęła na sofę zrobioną ze zwierzęcych skór. Ona sama podeszła do półki z księgami, wyjęła jedną.
-Mam na imię Urysn?!Ale o czym ty mówisz jakie uszy i ogon?
-Czasami imię coś oznacza, a twoje jest nie typowe, więc musi coś oznaczać.
-Mam takie jeszcze małe pytanko, mogę się powtarzać czy co, ale skąd nauczyłaś się tak mówić?
-Miałam pięć lat gdy zabito mi rodziców, myślisz, że nie zdążyli mnie nauczyć mówić, głupek. - znalazła książkę którą chciała i informacje w niej zawarte. - O mam. Twoje imię oznacza niedźwiedź.Obrońca wszystkiego co delikatne i drobne przed wszystkim co złe i okrutne. Dziwnę ciekawe kogo jesteś obrońcą.
-Chyba twoim...- spojrzała na mnie z pogardą i usiadła obok na sofie.
-Chyba śnisz, ja delikatna i drobna. Jeszcze czego.
-No ale masz na imię Lilia, a ona oznacza kruchą i drobną, a także delikatną. - spojrzała w moim kierunku myślałem, że mnie uderzy, ale nic nie zrobiła.
-Zabierz mnie do swojej rodziny, chce porozmawiać z twoją matką. Ona powinna wiedzieć dlaczego masz w sobie bestię. - mówiąc to schowała rogi i ogon którego o dziwo nie zauważyłem.

1.04.2016

Prima Aprilis

Dziś jest 1 kwietnia i jest Pryma Aprilis, więc życzę wam wszystkiego śmiesznego.

Mam pytanie czy chcecie 20 ciekawostek o mnie? Piszcie w komentarzach.

30.03.2016

Chcebyć normalna, czy to takie trudnie? (Cz.3)

Następnego dnia

Miałam na sobie czarną bluzę, a pod nią czarną bluzkę z krótkim rękawem. Do tego jeansowe spodnie z dziurami na kolanach. Właśnie zakładałam glany na nogi. Tata przyszedł dać mi śniadanie do szkoły.
-Marcelina, proszę cię zachowuj się spokojnie. Nie chce cię przepisywać do innej szkoły, już na samym początku roku szkolnego. - tata westchnął.
-Dobrze, ale nic nie obiecuje. Moje ADHD może się odezwać w każdej chwili. - zaśmiałam się i spakowałam kanapki do plecaka. Także laptop, w którym miałam wszystkie potrzebne rzeczy.
-Podwieźć cię do szkoły? - tata jak zwykle zaczął być nadopiekuńczy.
-Nie, dziękuje. Dziś się przejdę do szkoły. Ale mógłbyś po mnie przyjechać, jak nie będziesz wtedy w pracy. Zadzwonię ci, ok?
- Okej, bądź grzeczna. - tata rozczochrał mnie. Wzięłam plecak i wyszłam z domu. Było pość ciepło jak na początek jesieni.

Przy bramie szkoły

Szłam słuchając muzyki. Próbowałam nie wpaść na nikogo. Nagle poczułam jak ktoś mnie popycha, jakiś chłopak z 3 klasy ścigał się ze swoimi kumplami i przy okazji musiał na mnie wpaść. Upadłam na kolana
-Ooo...sorry!!!  Nie chciałem. -chłopak podał mi rękę. Chwyciłam się jej i wstałam.
-Nic się nie stało. Na następny raz uważaj, ok? - otrzepywałam kolana z piachu.
-Rozumiem, skaleczyłaś się!! - chłopka zauważył zdarte kolano.
-Eee...tam mała rana. Do wesela się zagoi. - śmiałam się w duszy. Jakoś wszystkie dziewczyny zaczęły się na mnie patrzeć.
-W ogóle, jestem  Maksymilian, dla przyjaciół Max. Więc możesz mi mówić Max.  Jesteś z pierwszej?
- Miło poznać. Jestem Marcelina, tak jestem tu nowa, w ogóle dla przyjaciół jestem Mars. Jak baloniki. - zaśmialiśmy się. Nagle dało się usłyszeć dzwonek.
- Choć bo się spóźnisz pierwszego dnia. - chłopak zaprowadził mnie do szatni, gdzie, zostawiłam bezrękawnik. Poszłam do swojej sali, a Max do swojej. Nawet chwila nie minęła, a dało się słyszeć polokowanie dziewczyn.
-TY WORD!!!! - Jedna z dziewczyn podeszła i walnęła rekami o moją ławkę. Wyjęłam słuchawki z uszu i podniosłam wzrok.
-Po nazwisku to po pysku!!! - powiedziałam krótko.Nagle do klasy wszedł nasz wychowawca. Więc dziewczyny usiadły w swoich ławkach. "Ech...Przywaliła bym jej!!"

Kilka lekcji później, na przerwie

Wyciągnęłam laptop. Włączyłam go chwile to trwało, więc zdążyłam wyciągnąć sobie gumę do żucia.Wszyscy się na mnie patrzyli. Lekko podniosłam wzrok i zobaczyłam Max'a.
-Ooo... Twój laptop?
-Tak, trochę głupie pytanie zadałeś. - uśmiechnęłam się, a on koło mnie usiadł.
-No trochę. W ogóle co cię sprowadziło do naszej szkoły?
-Eee... Mój tata nie mógł znaleźć szkoły specjalnej dla mnie, więc zapisała mnie tu.
-Jak to do szkoły specjalnej? - westchnęłam
-Pokaże ci coś, ale to ma zostać naszą tajemnicą, rozumiemy się?
-Jak słońce! Więc co to jest? - uśmiechnęłam się i wystawiłam rękę za laptopa tak by nikt jej nie widział.
-Spójrz na książki na tej półce. - nagle wszystkie zaczęły się poruszać, a jedna z nich spadła. Chłopak zrobił oczy jak pięć złoty.
-Jak to zrobiłaś? To było super! Chciałbym o tym wszystkim powiedzieć kumplom, ale mamy przecież umowę. - uśmiechnął się do mnie.
-Brawo, że się powstrzymujesz. Wracając do twojego pytania...- przybliżyłam się do jego ucha i cicho zaczęłam mówić - To nazywa się telekineza, jestem mądrzejsza niż widać. - chłopak jeszcze bardziej się zdziwił i wstał z wrażenia. Ja wyłączyłam laptop bo i tak nic przez chłopaka bym napisała.
-Ale jak mądrzejsza? Jak to? - chłopak chodził w tą i z powrotem, skołowany.
-Uspokój się, bo zadyszki dostaniesz. Nie długo ludzie się tu przez ciebie zejdą. Wiesz gdzie nie ma ich w ogóle? - Schowałam laptop do plecaka. Podeszłam do niego i złapałam go za kaptur, nie licząc, że jest o wiele wyższy. Chłopak lekko się poddusił.
-Eee... Biblioteka. Przeważnie nikt tam nie chodzi.
-To prowadź. - poszłam za nim, aż na drugie piętro. Gdy weszliśmy do biblioteki to nie było nikogo, oprócz bibliotekarki. Poszliśmy Pomiędzy półki z książkami.
-Więc powiedz o co chodzi, że jesteś mądrzejsza od innych? - chłopak chwycił za bluzę i podniósł lekko do góry, ale to wystarczyło by mnie unieść.
-Postaw mnie, dusisz! Ekh...! - lekko kasłam, a chłopak mnie odłożył na ziemie. - Jestem mądrzejsza, dlatego, że mój umysł pochłania wiele wiedzy. I w wieku 8 lat umiałam co teraz mają gimnazjaliści, no jakoś tak wyszło, że jestem mądrzejsza i umiem podnosić rzeczy umysłem. Ale wiesz jak komuś piśniesz słowo, to uduszę cię i nikt nie będzie wiedział kto bo uduszę cię siłom umysłu, kapiszi?
-Jasne, jak słońce batoniku! O dzwonek! -w tym momencie dało się  usłyszeć dzwonek. Poszliśmy do swoich klas....



16.01.2016

Każdy ma swoje tajemnice! Cz.2

Legenda okazała być prawdziwa..., ale czy marzenia się spełniają...?

- Ursyn, Ursyn...!!! Chłopie wstawaj!!! - Leo krzyczała na  cały dom do swojego brata - Leniu!!
- Już wstaje, przestań się na mnie drzeć - powiedział zaspany chłopak - Która godzina?
- Ósma, na  nawet dziesięć po ósmej.
- Tak późno!!! Nie mogłaś mnie obudzić wcześniej?!?! - chłopak zerwał się z łóżka jak poparzony. Zaczął się ubierać i przy okazji pakować.
- Jesteś przejęty?- Leo pomogła Ursynowi się pakować, aby ten mógł do końca się ubrać.
- Tak i to bardzo, w końcu pójdę zobaczyć mojego potworka. Marzena się spełniają!! - chłopak pomagał siostrze w pakowaniu się - Leo, jak myślisz jak ona wygląda?
- Nie wiem. Pewnie przerażająco i może się okazać, że to chłopak. - dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Haha...bardzo śmieszne. Jestem pewien, że to była dziewczyna, było to trzynaście lat temu, ale ja to wiem.
- No dobrze... już masz wszystko spakowane, tylko pójdę ci po jedzenie i picie. - Leo wyszła z pokoju Ursyna, a chłopak położył się na swoim łóżku i zamknął oczy i przypominał sobie Zielono-złote oczy dziewczyny, którą tak dawno widział i do tego raz w życiu. Po jakimś czasie przyszła siostra Ursyna i spakowała mu jedzenie i pice. Chłopak wstał i wziął bagaż. Pożegnał się z siostrą i dziećmi, które lubiły słuchać historii. Ursyn szedł dość długa drogę po zboczy góry, ale powoli natykał się znaki, że dalej nie powinien iść, ale nie mógł się powstrzymać i szedł dalej. Gdy szedł coraz wyżej robiło się coraz zimnej. Doszedł do znaku w dwóch trzecich drogi i zauważył znak zrobiony z ludzkiej głowy. Przeraził się, ale przelękną ślinę i szedł dalej.
-Lila...Lila...Halo jest ktoś tu??!!! - chłopak zaczął nawoływać dziewczynę. Nagle coś zaszeleściło, chłopak podskoczył ze strachu. Zobaczył  rogi, a potem dziewczynę, która na niego spojrzała oczami. - Jesteś Lila? Proszę nie rozszarp mnie!! - dziewczyna parzyła na niego pytająco.
-Skąd znasz moje imię? I dlaczego tu przyszedłeś? - Dziewczyna podeszła do niego. Chłopak był zdziwiony, że ona umie tak dobrze mówić.
- Pewnie mnie nie pamiętasz, ale jestem chłopcem, który widział co zrobili twoim rodzicom. - Dziewczyna przybliżyła się do chłopaka, on czuł się nie swojo - Wiem, kim jesteś i chciałbym ci pomóc wrócić do zwykłego, życia.
-To moje prawdziwe życie. - dziewczyna spojrzała na chłopaka ze wściekłością w oczach - Jeszcze jedno, nim cię z stąd wykopię na sam dół tej góry. Skąd wiesz jak mam na imię i co wiesz o moich rodzicach? - dziewczyna złapała Ursyna za płaszcza i przyciągnęła do siebie. Była wściekła, chciała go rozszarpać, ale miał jej powiedzieć co widział i co wiedział o niej i jej rodzicach.
- Powiem wszystko co wiem, tylko nie zrób mi krzywdy. Wiem do czego jesteś zdolna i nie chciałbym tak szybko zginąć.
- Nic ci nie zrobię...na razie. - chłopak przełknął ślinę. Lila go puściła. - Powiesz mi wszystko, co wiesz,  ale nie tu...choć za mną, ale jeśli masz zamiar uciec to życie ci nie miłe.
Dziewczyna pobiegła, Ursyn był tuż za nią. Był przerażony jaki zauroczony. Lila była piękna i nie bezpieczna.

10.01.2016

Chce być normalna, czy to takie trudne? (Cz.2)

Gdy wróciłam z tatą do domu, pierwsze co zrobiłam to poszłam się przebrać z garnituru w codzienne ubranie. Tata poszedł do salonu, gdy wszedł przeraził jaki jest tam bałagan, ale nie chciało mu się sprzątać, jednak gdy zauważył zakurzone zdjęcie mamy od razu wziął się do pracy. Gdy ja się już przebrałam poszłam do kuchni robić nam obiad. Przez jakiś czas siedziałam nad książką kucharską, nie mogąc niczego znaleźć, cobym mogła ugotować. W końcu, znalazłam przepis na zrobienie leczo. Zaczęłam czytać, po jakiejś godzinie, jedzenie było gotowe.Nałożyłam sobie i ojcu ,to oby dwoję poszliśmy do salonu zjeść nasz obiad.
-Marcelina i jak pierwszy dzień w nowej szkole?- zapytała się mnie tata.
-Tata jutro będzie pierwszy dzień w nowej szkole, ale nie zbyt podoba mi się ta moja nowa klasa. Nie wiem, czy zrozumieją, że moja inteligencja przekracza ich...- zaczęłam jeść zupę, ale tata już skończył. Dla niego, każdy mój obiad jest mało pożywny i bierze trzy dokładki, dlatego zawsze pieczę czy gotuję większej ilość dla niego.Rozczochrał mnie i poszedł do dokładkę.
-Później się przyzwyczają, że umiesz unosić rzeczy umysłem.
-Tato to nazywa się telekineza...- powiedziałam, ale pewnie tego nie usłyszał bo poszedł do kuchni po dokładkę.

Godzinę później

-Wychodzę tato pobiegać!! - Krzyknęłam, a tata jak strzałą przybiegł do przed pokoju.
-Wzięłaś telefon? Klucze? Dokumenty? Bransoletkę z nadajnikiem? - tata za każdym razem pytał się mnie o to samo w kółko. Był przewrażliwiony po tym co stało się mamie.
- Tak, tak, tak i tak. Już mogę iść? - popatrzałam na tatę.
-Tak... - odwrócił się zawiedziony. naglę przed jego oczami pojawiła się kartka, na której pisało: " Nie martw się o mnie tato. Kocham cię <3" - Też cię kocham, idź pobiegaj i wracaj szybko. - ta kartka postawiła tatę na nogi.

Na placu zabaw

Coś się działo na placu zabaw jakiś chłopak zaczepił dziewczynę, która była moją sąsiadką. Wyglądało to na, że chce ją zgwałcić,dziewczyna próbowała się od niego odczepić, ale chłopak był silniejszy. Podeszłam do niego.
-Możesz przestać ją zaczepiać? - chłopak się odwrócił i podszedł do mnie. Kobieta, która była przez nie go zaczepiana uciekła z piskiem. - NO zajebiście!!!
-Jesteś bardziej interesująca do tamtej dziewczyny. - Powiedział do mnie chłopak. Wydawało mi się, że już go gdzieś widziałam. Chłopak przejechał mi ręką po twarzy. - Śliczna jesteś...
-Nie dotykaj, mnie!! - strąciłam jego rękę z mojej twarzy.
-Zadziorna, lubię takie... - oblizał językiem wargi, złapał moje ręce i już chciał mnie pocałować, ale coś mu przeszkodziło. Próbowałam telekinezą do wrócić jego uwagę, więc uderzałam go kamieniami, które mogłam podnieś umysłem i takie, które były też blisko. - Co się do choler tu dzieję?! - chłopak odwrócił się by spojrzeć kto obrzuca kamieniami, ale gdy się odwrócił nikogo nie było. Z tego wszystkiego poluźnił ręce. Wyrwałam się z uścisku i zaczęłam uciekać."Czego mogłam się spodziewać..." Chłopak biegł tuż za nią.
-Odczep się ode mnie, zboczeńcu!!!- biegłam co sił w nogach do najbliższego posterunku policji.
-Nie...hehe...nie chce stracić takiej dupci!! -chłopak deptał mi po pietach. - Wiesz, kojarzę cię już skądś, ale nie wiem z skąd.- zaczynałam dostawać zadyszki. Było źle, gorzej niż źle. Zobaczyłam płot za, którym ulica prowadząca do policji. Podbiegłam resztkami sił chwyciłam się płotu i wdrapałam się po nim. Chłopak nie zdążył i wpadł na płot, omal mnie nie zrzucając z niego.
- I co...ech...znudziło ci się mnie gonić..hmm? - zadyszana zapytałam się. Chłopak złapał się siatki, ja odskoczyłam ze strachu, że może się przedostać i mnie zgwałcić.
- Nie, nie znudziło mi się, tylko patrzę na ciebie, żeby móc zapamiętać i cię znaleźć, później. - Chłopak odwrócił się i wyglądało na to, że odchodzi. Byłam tak przestraszona, że nie wiedziałam co ja tu dokładnie robię. Szybko wróciłam do domu okrężną drogą by nie spotkać tego chłopaka, ponownie.

9.01.2016

Każdy ma swoje tajemnice! Cz.1

Wstęp
- Nieee... Nie zabierajcie mi go!!! NIEEE....! - dało się usłyszeć przeraźliwy ryk. Dziewczyna zamieniała się w monstrum, którym tak naprawdę, nie chciała być....

Początek
W pewnej wiosce roznosiły się, miejskie legendy o potworze, który płaczę z rozpaczy po stracie swoich ukochanych rodziców. Tą legendę opowiadają małym dzieciom, jak są nie grzeczne, ale to czysta prawda....

"Żyła sobie normalna rodzina u zboczu góry. Niczym się nie różnili od innych ludzi, ale kobieta ukrywała tajemnice przed swoim, mężem. Nigdy o niej nie mówiła jemu. Żyli spokojnie, pewnej zimy kobieta zaszła w ciążę, para była szczęśliwa jak nigdy w życiu, gdy dziecko się urodziło, coś było z nim nie tak... miało różki, małe różki wystające z głowy. Kobieta jak najbardziej chciała to ukryć przed swoim ukochanym. Pewnego dnia dziewczynka poszła do lasu się pobawić z mamą, ale zboczyła z ścieżki. Zobaczyła małą wioskę leżącą nisko u zbocza góry. Czteroletnia dziewczyna szła woli, mając słowa matki w głowie: "Nigdy nie zbliżaj się do innych ludzi, musisz dorosnąć i nauczyć się kontrolować, żeby się nie przemienić...". Z daleka przyglądała się małej wiosce. Gdy usłyszała, że ktoś się do niej zbliża, schowała się w krzaki. To była jej mama, cicho nawoływała dziewczynkę: "Lila!!..Li..al". Kobieta znalazła Lilę i poszły do domu. Od tamtej pory dziewczynka już się nie zbliża do miasteczka. Znów rodzina żyła beztrosko, od pewnego dnia. Kobieta zachorowała i mężczyzna nie wiedział co ma robić, ale kobieta go zapewniała, że już nadszedł jej czas. Tamtej letniej nocy w urodziny dziewczynki, kobieta opowiedziała mężowi kim jest na prawdę, ona i jego córka. Ta wiadomość zaszokowała mężczyznę, ale powiedział do nich: "Nigdy was nie opuszczę jesteście moją jedyną rodziną i nie obchodzi mnie kim jesteś naprawdę, kochanie proszę zostanie cie ze mną na zawszę?". Gdy padło to pytanie od mężczyzny, nagle do ich domu wtargnęli, ich zabójcy. Mężczyzna chcąc bronić swojej rodziny, został za atakowany jako pierwszy, mężczyźni podeszli do kobiety i zaczęli ją lać batami ta pokazała swoje prawdziwe obliczę i uciekła z rodziną w głąb lasu, który był jej dobrze znany. Małżeństwo ukryło swój jedyny skarb w jaskiniach, czyli swoją jedyną córkę. Oby dwoje zginęli na jej oczach z wykończenia. Lila przemieniła się po raz pierwszy w tak groźną bestię i obiecała sobie, że pomści śmierć rodziców. Wróciła tam gdzie się wychowała i tam gdzie za atakowano jej rodzinę. Mały pięcioletni chłopiec przechodził tamtą ścieżką, gdy usłyszał krzyki ludzi, pobiegł w tamtą stronę i zobaczył rozszarpanych mężczyzn i jednego wpół martwego. Chłopiec podszedł do niego, a mężczyzna powiedział chłopcu: "Uciekk...aj...jak najszybciej...ucieka...". Mężczyzna już się nie odezwał, chłopiec zaczął biec, ale gdy się odwrócił zobaczył dziewczynkę zakrwawioną, spojrzała na niego zielono-złotymi oczami, jej wyraz twarzy przybrał grymas, jakby miała właśnie się rozpłakać. Nagle rozległ się ryk, który był słyszalny w całej ich krainie. I co roku w ten sam dzień jest słyszalny jej ryk rozpaczy. Jest to dzień 13.07.

- I tyle wiem o tej legendzie. - Powiedział chłopak, wyglądający na osiemnaście lat. 
- Ale to tylko legenda, więc czemu ma to przestraszyć? - Mała dziewczyna do siedzącego przed nią chłopaka.
- W każdej legendzie jest ziarnko prawdy i to ma was przestraszyć by nigdy się nie zapuszczać w  tamte rejony, bo zginiecie tak jak jej rodzice, na oczach własnych rodziców, ona na was patrzy i wie czy jesteście grzeczni. 
- A ile już lat mija do tego zdarzenia? - Zapytał się mały chłopiec. 
- Trzynaście lat minęło... - przerwała nagle mu dziewczynka.
- Więc ty byłeś tym małym pięcioletnim chłopcem, który widział potwora na oczy? - Aż z chęci usłyszenia odpowiedzi wstała.
- Tak, ja byłem tym chłopcem w ogóle, który dzisiaj jest?
-Trzynasty lipca... - powiedziała przechodząca kobieta koło grona dzieci.
-Dziękuję...więc niedługo usłyszycie krzyk biednej dziewczyny tęskniącej za swoimi rodzicami... - Nagle rozległ się ryk z najwyższego punktu góry. Dzieci spojrzały na wzgórze, a potem na chłopaka. Chłopakowi świeciły się oczy jak brylanty. 
- Chciałbyś ją zobaczyć? - podeszła do niego jego starsza siostra.
- Tak, marze o  tym odkąd pamiętam. 
- Pamiętaj marzenia się spełniają. - Dziewczyna poklepała go po ramieniu i poszła. Chłopak stał z dziećmi i wpatrywał się w szczyt gór....

7.01.2016

Japonia (projekt)

Nara - stolica prefektury Nara w regionie Kansai na wyspie Honsiu, niedaleko Kioto. . Miasto to, pod nazwą Heijō-kyō, było pierwszą stolicą Japonii. Po przeniesieniu stolicy do Heian-kyō miasto stało się ważnym ośrodkiem klasztornym ośrodkiem klasztornym. Ze względu na mnogość świątyń, w Nara można spotkać wielu turystów.
Świątynie buddyjskie:
Hōryū-ji
Tōdai-ji
Kōfuku-ji
Gangō-ji
Yakushi-ji
Tōshōdai-ji

Kyoto- (miasto stołeczne) – miasto w zachodniej części japońskiej wyspy Honsiu, stolica prefektury Kioto, dawna stolica Japonii i siedziba cesarza. Kioto jest częścią obszaru metropolitalnego Keihanshin

Sapporo -  piąte co do wielkości miasto Japonii, największe miasto wyspy Hokkaido i stolica tejże prefektury. Ośrodek sportów zimowych, gospodarz Festiwalu Śniegu.

Sapporo w roku 2002 było jednym z miast organizatorów Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej. Mecze odbywały się na stadionie Sapporo Dome.
W Sapporo znajduje się skocznia narciarska Ōkurayama
W 2006 Japonia była gospodarzem Mistrzostw Świata w Koszykówce Mężczyzn i w Sapporo zostały rozegrane niektóre mecze.
W 2007 Sapporo było gospodarzem Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym.
Nikko- miasto w Japonii, w prefekturze Tochigi, na wyspie Honsiu.
W Nikkō znajduje się wiele zabytków i obiektów atrakcyjnych dla turystów. Najcenniejszym jest kompleks chramów Nikkō Tōshō-gū, który został wzniesiony jako mauzolem ku czci pierwszego sioguna z rodu Tokugawa, Ieyasu.

Hirshima - miasto w Japonii, stolica prefektury Hiroszima. Leży na wyspie Honsiu w regionie Chūgoku, nad zatoką Hiroshima (Hiroshima-wan). Hiroszima i Kure tworzą zespół miejski

Góra Fuji -  czynny stratowulkan i zarazem najwyższy szczyt Japonii (3776 m n.p.m.). Leży na wyspie Honsiu, na południowy zachód od stolicy, Tokio. W 2013 roku góra Fudżi została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO jako obiekt dziedzictwa kulturowego – święte miejsce i źródło artystycznej inspiracji.Wulkan i jego masyw są celem licznych wycieczek turystycznych i pielgrzymek. Oficjalny sezon wspinaczkowy to lipiec i sierpień.

2.01.2016

Chce być normalna, czy to takie trudne? (cz.1)

 Nazywam się Marcelina Word, ale wszyscy mówią na mnie Mihoko, mam 15 lat chodzę do szkoły specjalnej dla uzdolnionych dzieci. Na samym początku nie wiedziałam czemu tu trafiłam, ale po 2 latach się zorientowałam co mój umysł może zdziałać dzięki wielkiej sile wyobraźni. Dużo dzieci z tej szkoły były zamknięte w sobie by lepiej móc się uczyć. Ja swojej wyobraźnie używałam by móc lepiej pisać bo wymyślałam rozmaite historię, nie z tego świata. Rysowałam nie zwykłe rysunki, ale wyobraźnia pomagała mi też uczyć się grać na gitarze. 

Kilka dni do końca szkoły...

Nie jestem z tego zadowolona, muszę opuścić szkołę w której było mi tak dobrze. Byłam w nowej szkole by zobaczyć jaka ona jest...nie wyglądała na taką złą ,ale te książki z których miałam się uczyć przerobiliśmy jej dawno temu, ale trudno się przyzwyczaić do normalnej szkoły. 

1 Września początek roku szkolnego...

Po Wielkim wstępie pana dyrektora wszyscy uczniowie udali się do swoich klas. Ja jedyna miałam garnitur z dziewczyn wyglądałam w nim bajecznie, tak mówił mi mój tata. wszystkie dziewczyny się na mnie patrzały przed klasą. Gdy nasz wychowawca otworzył klasę wszyscy wlecieli jaki poparzeni było ich pełno, dla mnie została ławka z tyłu klasy. Słuchałam uważnie wychowawcy bo w normalnych szkołach nauczyciele mówili jedno, a chodziło im o coś innego. Wszyscy się patrzeli gdzie popadnie, a jeden z chłopaków patrzył się na mnie, to było krępujące. Po wszystkim nasz wychowawca nas wyczytał i mieliśmy podejść do niego po plan lekcji, gdy przeczytał Marcelina Word, wstałam i poszłam po swój plan jak wracałam wszyscy się na mnie patrzeli. W poprzedniej szkole każdy żył w swoim świecie i trudno było ich z nich wyciągać, więc nikt tam na mnie nie patrzył. Tu było inaczej o wiele inaczej, gdy już nasz wychowawca powiedział do nas, że możemy już iść naglę zadzwonił do mnie tata. Powiedział, że czeka na mnie przy szkole, ucieszyłam się byłam jedynaczką i do tego straciłam mamę wielu 5lat, tacie był trudno mnie wychować, ale się nie podawał. Szybko zeszłam po schodach, na dolę jakaś dziewczyna zauważyła, że biegnę i podłożyła mi nogę chcą mnie skompromitować, ale przeskoczyłam przez jej nogę i wyszłam na podwórko szkolne przed bramą szkolną czekał czarny samochód, BMW. Tata z niego wysiadł i czekał na mnie. Gdy podbiegłam do niego przywitał mnie szerokim uściskiem i pocałował mnie w czoło. Kazał mi wsiąść, gdy to zrobiłam tata siadł na miejsce kierowcy i szybko ruszyliśmy do domu...

1.01.2016

Witam na blogu!!

Witam na blogu na, którym nie wiadomo co można znaleźć. Będę piać o tym na co w danej chwili mam ochotę, Nie wiem co ile dni będę wrzucać posty ale wiem, że możecie w komentarzach napisać co mam wam napisać:
-Historyjkę (krótkie opowiadanie o danej rzeczy lub osobie) 
-Opowiadanie (opowiadanie na różne tematy)
-Zdjęcia 
-...
Szukam blogerów, którzy są chętni w czymś takim uczestniczyć.