Menu

8.05.2016

1# Rasa Idealna - Nowe życie

Czasem trzeba przetrwać lata samotności żeby przeżyć sekundę szczęścia

      Ostatni akord... gotowe. Pies odłożył ołówek i chwycił za gryf gitary. Zaczął sporadycznie szarpać struny wydobywając z gitary niesamowite dźwięki. 
When all you got are broken dreams
Just need a second chance
And everything you want to be
Gets taken from your hands
We hold onto each other
All we have is all we need
Cause one way or another
We always make it you and me
      Głos mastiffa w połączeniu z dźwiękami gitary dawały świetne połączenie, a sam tekst utworu podnosił nawet przechodniów na duchu. Niektórzy zatrzymywali się żeby rzucić pieniążka do pokrowca na gitarę leżącego na kocu, na którym siedział śpiewak.
     Jak widać nawet bezdomny może być artystą.
     Jakieś ludzkie dziecko podbiegło z monetą w ręku i wrzuciło je na kilka innych z uśmiechem na twarzy. Pies mimowolnie odpowiedział dziewczynce uśmiechem nie przerywając śpiewu. Jego złote, lekko wyblakłe i pełne życzliwości oczy rozweseliły ją. Wróciła szybko do matki i ruszyła w dalszą drogę.
     Mina psa zmieniła się od razu i diametralnie; uśmiech zniknął, wzrok wyglądał jakoś nieobecnie, głos też stał się nieco niższy. Wyglądało to jakby był na skraju załamania.
     A jednak - trzymał się bardzo dobrze. Po prostu; tak wyglądał.
     Był on mimo wszystko stosunkowo pozytywnie nastawiony do świata. A to ciekawe - jak bezdomny może być pozytywnie nastawiony do świata? Cóż, pytanie należy zadać inaczej. Jak ktoś, kto ma dom, jedzenie, rodzinę i przyjaciół może być negatywnie do niego nastawiony? To jest jeszcze trudniejsza zagadka.
     Kiedy tylko skończył jedną piosenkę zaczął kolejną. Grał całymi dniami. Codziennie wieczorem brał tabletkę na gardło, czasem jeszcze jedną w ciągu dnia. Dostawał je od starszej pani, która zwykła przechodzić tą ulicą dwa razy dziennie. Zawsze rozmawiała z nim, pocieszała go, wrzuciła mu do pokrowca a to pieniążka, a to czekoladę, a to cukierka... co popadnie. Co jakiś czas pytała go jak z tabletkami. Oczywiście, jak to szanujący się samiec, Thomas nie chciał martwić starszej pani i dokładać jej wydatków, jednak ta była jak wykrywacz kłamstw; zawsze wiedziała kiedy rzeczywiście nie było potrzeby kupować nowych.
     Żył tak od zawsze. No, w zasadzie odkąd skombinował gitarę. Nie chciał trafić do żadnego domu dziecka, rodziny zastępczej. Mimo wszytko podobało mu się takie życie. Dziwne, prawda? A jednak.
     Nagle światło przysłoniła mu urocza psina, anthro. Właśnie miał zacząć grać. Podniósł łeb i zauważył wyciągniętą do niego kobiecą rękę. Suczka rasy border collie najwyraźniej czegoś chciała. Stał za nią doberman w skórzanej kurtce. Oboje wyraźnie byli młodzi, wyglądali na parę. Mastiff skrzywił się nieco, domyślił się że chcieli mu pomóc.
     -Co jest...? - wybełkotał basowym głosem.
     -Nie chciałbyś może żyć trochę... godniej? - psina uśmiechnęła się do niego.
     -Co to znaczy?
     -Mogę ci podarować miejsce do życia. Co o tym myślisz?
     -Co...? - pies był delikatnie zdezorientowany. - Coś ci nie ufam.
     -Kobieta oferuje ci warunki do życia, uszanuj to trochę. - odezwał się doberman.
     -No zgódź się, mam cię namawiać żeby ci pomóc?
     -Nie wzbudzacie zaufania. Kto normalny podchodzi do bezdomnego i oferuje mu mieszkanie? Samo to że tak ufacie mi budzi we mnie nieufność. - pies ciągle trzymał na kolanach swoją ukochaną gitarę.
     -W sumie racja... - suczka uśmiechnęła się bardziej niepewnie i oparła ręce na kolanach wciąż się pochylając.
     -No więc właśnie.
     -Skoro ona ci zaufała to czemu ty nie możesz zaufać jej?
     -Przyszedłeś tutaj z nią, tak? A ty co o tym myślisz? Nie uważasz że jest szalona?
     -Jest szalona, ale jest też życzliwa.
     -Czyli oboje jesteście szaleni... - mastiff westchnął.
     -Ja jej ufam.
     -W jakim wy świecie żyjecie...
     -Na pewno innym niż ty. - borderka nie przestawała się uśmiechać. - Powiedz; nigdy nie marzyłeś o lepszym życiu? Nigdy nie zastanawiałeś się jak to jest; mieć dach nad głową, świeże jedzenie, czyste ubrania, własne łóżko?
     Pies zamyślił się na chwilę. Nie rozpatrywał oferty, po prostu myślał czy kiedyś o tym marzył i jakby faktycznie wyglądało takie życie.
     -No widzisz! Chciałbyś z nami zamieszkać?
     Nagle dało się słyszeć znajomy głos.
     -A co tu się dzieje? - poczciwa staruszka podeszła do zgromadzenia. - Czy ja dobrze słyszałam? - wszystkie oczy zostały skierowane na nią.
     -Dzień dobry! - przywitała się. - Chcieliśmy pomóc temu psu. Chciałam żeby z nami zamieszkał.
     -Thomas! Czy to nie wspaniale? Nareszcie będziesz miał dach nad głową! Cieszysz się?
     Pies doskonale wiedział że bardzo zasmuciłby ją gdyby wciąż tak żył, więc postanowił chociaż raz zrobić coś dla niej, przestać być ciężarem, chociaż to dla niego same plusy. Mimo tego nie chciał. Ale... trzeba było się poświęcić.
     -Cieszę się, cieszę. - pies popatrzył na parkę porozumiewawczo.
     -No, to zbieraj się! - suczka zamerdała ogonem.
     -Więc już nie będziesz dla nas grał...? Szkoda... - w tym momencie coś w Thomasie pękło. Zatrzymał się w bezruchu.
     -Oczywiście że będę. Będę tu jeszcze przychodził. - uśmiechnął się do kobiety delikatnie i znów wziął się za zbieranie swoich rzeczy.
     -No więc... będę na ciebie czekać. - staruszce aż zakręciła się łezka w oku.
     Pies pożegnał się z nią na ten dzień, wziął gitarę na plecy, torbę do ręki i udał się z nowymi przyjaciółmi wprost do nowego świata.

Rasa Idealna - wstęp



            Świat ten bardzo przypomina nasz. Technologia jest na tym samym poziomie, podobnie z medycyną. Miasta zapełnione są ludźmi, zwierzętami i anthro. Po niebie latają wolne ptaki, po ulicach szwendają się bezpańskie psy, koty, a jednak ludzie i anthro często z chęcią poszerzają swoje rodziny o takich nowych domowników.
            Ludzie i anthro mają te same prawa – mogą uczestniczyć w wyborach biernie i czynnie, mogą pracować i zajmować wysokie stanowiska. Nie ma podziału prawnego, aczkolwiek pojawia się ludzki rasizm w stosunku do nowych mieszkańców ziemi.
     Ludzie wiek wiekami kolonizowali ziemię, aby wreszcie stać się ich panami. Ale co jeśli zrobili błąd? Co jeśli znalazł się ktoś, kto w tym szalonym świecie odnalazł rozsądek i zauważył, że to właśnie ludzkość nie powinna tu rządzić? A może ktoś mógłby ją zastąpić? Tylko kto? Otóż - tylko RASA IDEALNA.


Taka, która łączy najlepsze cechy.

Taka, która będzie tolerancyjna

Taka, która będzie odważna.

Taka, która to wszystko naprawi.


     Tylko czy ten utopijny świat może powstać z popiołów, którymi jest Ziemia?














Tak właśnie wygląda wstęp do Rasy idealnej. Przedstawię wygląd postaci i znikam:



Thomas Husvill
Nathan Feide
NannaBistand







To co mówię jest chamskie? To jakie jest to co myślę?

     Siedzę na tym blogu już cholernie dużo czasu a nie robię na nim nic. Ujawniła się jedna z moich cech... Dobra, już się przedstawię. Jak już mnie do tego poganiają.
Fire
     No więc tak... nie chcecie znać mojego imienia, więc możecie mnie nazywać Sybil/Fire, kamawanai. Nazywam się tak a nie inaczej z tego powodu iż jestem futrem i wilczyca o imieniu Sybil była moją fursoną (niedawno, jakiś tydzień temu xd) ale wróciłam znów do mojej ukochanej Firuś (imię wypowiada się bez angielskiego akcentu). Jestem też otaku, lubię robić różne pierdoły typu DIY, np. papercraft, pluszaki, fursuity, rysowanie, figurki, origami, animacje i wiele innych, jednak jestem leniwa przez co kiedy zrobię jedną taką rzecz... nie robię jej przez następne pół roku i biorę się za inną xd Jestem dość niechlujna jeśli chodzi o sposób wypowiadania się, chyba widać, ale bardzo lubię używać ciekawych/skomplikowanych sformułowań. Chyba moją najważniejszą cechą jest to że nienawidzę ludzi (bez urazy). Wszyscy to wiedzą. W mojej najbliższej historii, Rasie Idealnej, będzie trochę tą nienawiścią zalatywało.Bardzo nie lubię ludzi kłamliwych, pępków świata, paniusiek, przechwalających się i tych najmądrzejszych. Lubię gore, bardzo lubię gore, a to chyba jest jednoznaczną odpowiedzią na pytanie co z takimi według mojej skromnej osoby powinno się robić. Lubię być brutalna. Bardzo. Brutalna. Jestem na co dzień wredna, trochę chamska, ale staram się. A tak w głębi duszy lubię pomagać (chyba że mam pomagać niewartym tego... wszyscy wiemy komu), lubię dzieci (trochę hipokryzja że nienawidzę ludzi ale dzieci tak, no ale... mniejsze zło xd), zwierzęta, obserwować z pozycji osoby trzeciej i uwaga... jestem aspołeczna. Czasem tego nie widać, ale jestem. Bardzo. Wśród swoich (otaku) czuję się jako tako. Poza tym nie ufam ludziom jak psom (po raz kolejny bez urazy xd).
     To chyba na tyle... a, zapraszam na dA i fb.



Trochę zmian i nowości...

Hej Ludziska. Jak już można zauważyć, blog z wyglądu się zmienił. Jak dla mnie na dobre, fajnie teraz wygląda. Drugą sprawą jest, że na blogu jest moja kumpela/najlepsza przyjaciółka, która będzie pisać swoje opowiadania, lub jedno na razie wiem tylko o jednym jej pomyśle, który powinna już niedługo pisać.

W ogóle się nie przedstawiłam (Nie licząc, że prawie wszyscy mnie znają) Więc...

Nazywam się Deidei. Jestem założycielką tego o to bloga. Jako blogerka, chce pokazać ludziom co wyobraźnia nam daje. Ja swoją wyobraźnie wykorzystuje do pisania opowiadań i rysowania. Prywatnie cenie sobie w ludziach szczerość i uczciwość. Z charakteru jestem miła, naiwna i wredna. (ja potrafię być i miła i wredna naraz) Uwielbiam rysować i słuchać muzyki jak każdy. Moim hobby jest granie na gitarze. Jestem zawziętą fanką Yaoi, ale innymi gatunkami nie gardzę, oprócz Yuri. Kocham koty, a najbardziej czarne. <3 

Nie wiem czy tyle wam wystarczy informacji o mnie, ale jeśli chcieli byście wiedzieć o mnie więcej piszcie w komentarzach pytanie, które chcecie mi zadać. 

Jeśli ktoś jest chętny by dołączyć do mojego bloga, niech pisze ww komentarzach ... czekam na was.

4.05.2016

Pożegnanie

Jakiś czas temu dołączył do mojego bloga Tobi, ale dziś musimy go pożegnać. Rozwiną skrzydła i tworzy swojego bloga. Trochę mi smutno, że tracę takiego pisarza, ale jestem wdzięczna, że oddał się pod moje skrzydła. Więc jedno głośnie ogłaszam, że Tobi odszedł z bloga. :'(