Menu

30.03.2016

Chcebyć normalna, czy to takie trudnie? (Cz.3)

Następnego dnia

Miałam na sobie czarną bluzę, a pod nią czarną bluzkę z krótkim rękawem. Do tego jeansowe spodnie z dziurami na kolanach. Właśnie zakładałam glany na nogi. Tata przyszedł dać mi śniadanie do szkoły.
-Marcelina, proszę cię zachowuj się spokojnie. Nie chce cię przepisywać do innej szkoły, już na samym początku roku szkolnego. - tata westchnął.
-Dobrze, ale nic nie obiecuje. Moje ADHD może się odezwać w każdej chwili. - zaśmiałam się i spakowałam kanapki do plecaka. Także laptop, w którym miałam wszystkie potrzebne rzeczy.
-Podwieźć cię do szkoły? - tata jak zwykle zaczął być nadopiekuńczy.
-Nie, dziękuje. Dziś się przejdę do szkoły. Ale mógłbyś po mnie przyjechać, jak nie będziesz wtedy w pracy. Zadzwonię ci, ok?
- Okej, bądź grzeczna. - tata rozczochrał mnie. Wzięłam plecak i wyszłam z domu. Było pość ciepło jak na początek jesieni.

Przy bramie szkoły

Szłam słuchając muzyki. Próbowałam nie wpaść na nikogo. Nagle poczułam jak ktoś mnie popycha, jakiś chłopak z 3 klasy ścigał się ze swoimi kumplami i przy okazji musiał na mnie wpaść. Upadłam na kolana
-Ooo...sorry!!!  Nie chciałem. -chłopak podał mi rękę. Chwyciłam się jej i wstałam.
-Nic się nie stało. Na następny raz uważaj, ok? - otrzepywałam kolana z piachu.
-Rozumiem, skaleczyłaś się!! - chłopka zauważył zdarte kolano.
-Eee...tam mała rana. Do wesela się zagoi. - śmiałam się w duszy. Jakoś wszystkie dziewczyny zaczęły się na mnie patrzeć.
-W ogóle, jestem  Maksymilian, dla przyjaciół Max. Więc możesz mi mówić Max.  Jesteś z pierwszej?
- Miło poznać. Jestem Marcelina, tak jestem tu nowa, w ogóle dla przyjaciół jestem Mars. Jak baloniki. - zaśmialiśmy się. Nagle dało się usłyszeć dzwonek.
- Choć bo się spóźnisz pierwszego dnia. - chłopak zaprowadził mnie do szatni, gdzie, zostawiłam bezrękawnik. Poszłam do swojej sali, a Max do swojej. Nawet chwila nie minęła, a dało się słyszeć polokowanie dziewczyn.
-TY WORD!!!! - Jedna z dziewczyn podeszła i walnęła rekami o moją ławkę. Wyjęłam słuchawki z uszu i podniosłam wzrok.
-Po nazwisku to po pysku!!! - powiedziałam krótko.Nagle do klasy wszedł nasz wychowawca. Więc dziewczyny usiadły w swoich ławkach. "Ech...Przywaliła bym jej!!"

Kilka lekcji później, na przerwie

Wyciągnęłam laptop. Włączyłam go chwile to trwało, więc zdążyłam wyciągnąć sobie gumę do żucia.Wszyscy się na mnie patrzyli. Lekko podniosłam wzrok i zobaczyłam Max'a.
-Ooo... Twój laptop?
-Tak, trochę głupie pytanie zadałeś. - uśmiechnęłam się, a on koło mnie usiadł.
-No trochę. W ogóle co cię sprowadziło do naszej szkoły?
-Eee... Mój tata nie mógł znaleźć szkoły specjalnej dla mnie, więc zapisała mnie tu.
-Jak to do szkoły specjalnej? - westchnęłam
-Pokaże ci coś, ale to ma zostać naszą tajemnicą, rozumiemy się?
-Jak słońce! Więc co to jest? - uśmiechnęłam się i wystawiłam rękę za laptopa tak by nikt jej nie widział.
-Spójrz na książki na tej półce. - nagle wszystkie zaczęły się poruszać, a jedna z nich spadła. Chłopak zrobił oczy jak pięć złoty.
-Jak to zrobiłaś? To było super! Chciałbym o tym wszystkim powiedzieć kumplom, ale mamy przecież umowę. - uśmiechnął się do mnie.
-Brawo, że się powstrzymujesz. Wracając do twojego pytania...- przybliżyłam się do jego ucha i cicho zaczęłam mówić - To nazywa się telekineza, jestem mądrzejsza niż widać. - chłopak jeszcze bardziej się zdziwił i wstał z wrażenia. Ja wyłączyłam laptop bo i tak nic przez chłopaka bym napisała.
-Ale jak mądrzejsza? Jak to? - chłopak chodził w tą i z powrotem, skołowany.
-Uspokój się, bo zadyszki dostaniesz. Nie długo ludzie się tu przez ciebie zejdą. Wiesz gdzie nie ma ich w ogóle? - Schowałam laptop do plecaka. Podeszłam do niego i złapałam go za kaptur, nie licząc, że jest o wiele wyższy. Chłopak lekko się poddusił.
-Eee... Biblioteka. Przeważnie nikt tam nie chodzi.
-To prowadź. - poszłam za nim, aż na drugie piętro. Gdy weszliśmy do biblioteki to nie było nikogo, oprócz bibliotekarki. Poszliśmy Pomiędzy półki z książkami.
-Więc powiedz o co chodzi, że jesteś mądrzejsza od innych? - chłopak chwycił za bluzę i podniósł lekko do góry, ale to wystarczyło by mnie unieść.
-Postaw mnie, dusisz! Ekh...! - lekko kasłam, a chłopak mnie odłożył na ziemie. - Jestem mądrzejsza, dlatego, że mój umysł pochłania wiele wiedzy. I w wieku 8 lat umiałam co teraz mają gimnazjaliści, no jakoś tak wyszło, że jestem mądrzejsza i umiem podnosić rzeczy umysłem. Ale wiesz jak komuś piśniesz słowo, to uduszę cię i nikt nie będzie wiedział kto bo uduszę cię siłom umysłu, kapiszi?
-Jasne, jak słońce batoniku! O dzwonek! -w tym momencie dało się  usłyszeć dzwonek. Poszliśmy do swoich klas....