Menu

15.11.2019

Odwrócona rzeczywistość #3

Dyszałam patrząc na ogłuszonego policjanta leżącego, na ziemi.
- Trzeba jak najszybciej go stąd wywieźć. - powiedział Jacob.
- Pobiegnę po linę i trytytki. - oznajmiłam wybiegając z pokoju do kuchni. Przez skok adrenaliny i strach, trudnej mi było cokolwiek utrzymać w trzęsących się dłoniach. Gdy znalazłam i wróciłam w  te pędy do chłopaka, który cały czas pilnował ciała mężczyzny.
- Dawaj to mała. - wyrwał mi rzeczy z rąk, a oddał broń mnie - Miej go na celowniku, gdyby przypadkiem stwierdził, że chce opuścić świat żywych. - dodał obracając, wielkie ciało policjanta na brzuch. Zapiął mu w nadgarstkach oby dwie ręce grubymi trytytkami za jego plecami i dodatkowo owiązał je sznurem.
- Dawaj koszulkę! - powiedział Jacob zdenerwowanym głosem, a jego oczy zrobiły się strasznie ciemne. Wystraszona jak najszybciej próbowałam się uwolnić z mojego odzienia.
- Nie lepiej wziąć jakiś worek? - zapytałam oddając mu swoją koszulkę.
- Leć się ubierz, a ja go jakoś właduje do samochodu. - założył koszulkę na głowę napastnika, a gdy to zrobił, wyciągnął dłoń po swoją broń.
- Poszukaj w jego kieszeniach, czy nie ma jego kluczyków do samochodu; jak zacierać ślady to porządnie. - powiedziałam
- Nie ucz ojca dzieci robić. - zaśmiał się. Ja przewróciłam oczami i wyszłam znów z pomieszczenia, udałam się do pokoju na piętrze po moje ubrania. Ubrałam się jak najszybciej w jakieś dresy by można było je później spalić. Założyłam też jakieś stare trampki i zbiegłam po schodach. Jacob z zaskoczenia rzucił we mnie kluczykami od samochodu.
- Jedziesz moim. - oznajmił wywlekając ciało - Jezu, ten chłop waży ponad setkę jak nic. - warknął pod nosem. Schowałam kluczyki do kieszeni i podeszłam mu pomóc. Jakoś udało nam się policjanta przetransportować do jego auta. Jacob otworzył bagażnik i wręcz cudem wpakowaliśmy faceta do środka.
-Okej mała, jedź za mną, ale nie za blisko by nie było przypału. - podszedł do mnie mój były i dał całusa w czoło - Czasami zastanawiam się, czy by do ciebie nie wrócić. - powiedział nim wsiadł do samochodu. Ja stałam tam w osłupieniu jeszcze ze chwilę. Jego słowa tak bardzo zbiły mnie z tropu. Chodź nie powiem, że go nie kochałam i moje uczcie do niego się nie zmieniło. Gdyby nie on, dalej bym tkwiła w nudnym cieniu mojej rodziny. Wsiadłam do samochodu Jacoba. Zaczęło już świtać. Opuściłam sobie osłonę przeciwsłoneczną by mi nie świeciło prosto w oczy. Gdy to zrobiłam, zobaczyłam na niej zdjęcie. Ja z Jacobem, przedstawiało ono nas siedzących na drewnianej huśtawce na jego podwórku z tyłu domu. Jego mama nam je zrobiła, gdy mi dawał buziaki. Pokręciłam szybko głową. Kobieto, opanuj się, masz sprawę do załatwienia. Odpaliłam silnik i ruszyłam. Musiałam trochę nadgonić Jacoba. Domyślałam się, dokąd jechał. Jechaliśmy tak dłuższy czas poboczami lasu, by żaden radiowóz nas nie widział. Dojechaliśmy do starej fabryki zapałek. Zaparkowałam o wiele dalej od niej by nie wzbudzać podejrzeń. Wyszłam z pojazdu i pędem udałam się do mojego przyjaciela.
- Obudził się... - powiedział stojąc przed samochodem
- Cholera, to nie dobrze. - powiedziałam cicho - I co teraz?
- Spokojnie kruszynko. - wziął moje rozpuszczone włosy za ucho - Ogłuszyłem go znowu, teraz już na dłużej. - dodał i podszedł do bagażnika otwierając go. Zauważyłam krew, która wywołała u mnie odruch wymiotny. Wzięłam głęboki wdech powietrza by się uspokoić.
- Jak go tam wpakujemy? - zapytałam, a Jacob podał mi rękawiczki jedno razowe
- Drzwi są rozwalone, dużo tu dzieciaków przychodzi na urbex. - wyjaśnił mi, na co pokiwałam głową - Więc, kochanie, będziesz taka miła i otworzysz mi wrota jego piekła? - zapytał z uśmiechem
- Już Lucyferze. - pokręciłam głową i potruchtałam do drzwi. Mocniej je musiałam pchnąć do środka by się otworzyły. Pachniało tu stęchlizną, jakby ktoś tu już wcześniej zdechł. Nigdy tu nie wchodziłam - i dobrze, bo zbiera mi się znów na wymioty. Zrobiłam z mojej koszuli coś do zasłonięcia mojej twarzy przed tym uporczywym smrodem.
- Ugh! Weź jakieś krzesło i postaw na środku! - powiedział Jacob wchodząc z ciałem do środka budynku. Wykonałam jego polecenie z obrzydzeniem; wzięłam jakieś mniej zdezelowane krzesło i wstawiłam je.
- Pomogę Ci z nim. - powiedziałam podbiegając do chłopaka, który był już zmęczony taszczeniem ciała. Wzięłam nogi policjanta i we dwójkę jakoś sobie poradziliśmy. Posadziliśmy go na wcześniej ustawione krzesło, które omal się nie wywróciło. Jakimś cudem udało nam się posadzić faceta. Jacob przywiązał go jeszcze w kostkach, przez brzuch do mebla, by być pewnym, że się nie uwolni. Podniósł mu zasłonę z mojego podkoszulka i zakleił mu taśmą usta.
- Dla pewności. - powiedział chłopak owijając ramiona taśmą izolacyjną, której użył wcześniej - Dobra Ness... spadamy. - rzucił kluczyki od samochodu policjanta gdzieś wgłąb budynku i wyszedł na zewnątrz. Spojrzałam ostatni raz na policjanta.
- I po co nas śledziłeś? - zapytałam sama siebie i pokręciłam głową na jego głupotę. Czym prędzej wyszłam z budynku, a Jacob polewał auto benzyną. Wrzuciliśmy tam też nasze rękawiczki i też moją koszulkę, którą zabrał chłopak, by nie znaleźli mojego DNA. Podpalił je dopiero gdy byliśmy sami w aucie. Z piskiem opon odjechaliśmy. Przez połowę drogi nie odzywaliśmy się od siebie.
- Jacob? - chciałam jakoś zacząć, ale nie wdziałam od czego. Nim znów otworzyłam usta, on się odezwał.
- Wyjeżdżamy... - oznajmił bez żadnych emocji.
- Co?! - tyle potrafiłam powiedzieć, bo takiego szoku doznałam po tym jednym słowie.

11.11.2019

Odwrócona rzeczywistość #2

Chciałam się zająć moim wyzwaniem, gdy nagle przerwało mi to hałas dobiegający z dworu. Nowy towarzysz zabaw był szybszy ode mnie i zdążył się ubrać. Byłam zła, że nie zdążyłam nawet się zabawić. Założyłam wszystko, nawet ten jebany stanik. Czuje że mi się okres zbliża i piersi twardnieją. Chciałam zaliczyć kogoś jeszcze przed tą torturą. Wzięłam koszulę i założyłam po drodze. Widziałam że dzieje się zamieszanie i to chyba z udziałem policji. Zajebiście, tego mi brakowało, mieć psy na karku. Stałam tak by mnie nie zauważyli. Chciałam ulotnić się zapleczem, ale poczułam ogromne łapska faceta za mną. Złapał mnie w pasie, a drugą rękę zasłonił moje usta bym nie krzyczała. Wyprowadził mnie na pole zamieszania trzymając. Cholera, był jednym z glin. A myślałam, że tam są tylko sami grubi, obleśni faceci. Co za zaskoczenie.
- Mam jedną z tej całej grupki narkotykowej. - powiedział oschle.
- Mmmm..!!- chciałam się wyrwać, ale cholera była silniejsza. Też nie przypuszczał że go ugryzę
- Aua! - warknął puszczając jedną rękę. z drugiej się wyrwałam i pobiegłam łapiąc mój plecak z kaskiem do mojego motocykla. Biegł za mną, ale byłam szybsza. Wsiadłam szybko i odjechałam z piskiem opon. Przepraszam Jacob, ale moja dupa jest ważniejsza. Kurwa. Wiedziałam, że coś z tym facetem jest nie tak.
Jechałam jak błyskawica, do mojego domu w lesie na drugim końcu miasta. Nikt o nim nie wie, oprócz dwóch facetów, nawet moja była o nim nie wiedziała. Jacob przychodził tu gdy ukrywał się przed tatą, jak i ja, a także jednym chłopakiem, który uprawia ze mną seks, by miło spędzić czas. Leżymy wtedy na leżakach nadzy pośród gwiazd. Przyjechałam tam i schowałam motocykl. Weszłam do środka i położyłam się na kanapie. Odetchnęłam.
- Kuuurwa!! - krzyknęłam opadając głową oparcie - Jacob mnie zabije, że go zostawiłam, ale nic innego nie mogłam zrobić. - jęknęłam zła kładąc się po długości kanapy kładąc głowę na zagłówku. Myślałam co mam zrobić. Jak oni się dowiedzieli. To najbardziej opuszczony teren miasta, nawet menele nie chcą tam przebywać. Nie chciałam nad tym myśleć. Poszłam spać... chodź bardziej próbowałam zasnąć. Głucha cisza powinna mi w tym pomóc. Ale gdy usłyszałam dźwięk silnika skoczyłam jak poparzona i chwyciłam za broń zawieszoną nad kominkiem. Lekko się wychyliłam przez szybę by zobaczyć kto to. Gdy widzę Jeepa Jacoba to omal nie wychodzi ze mnie duch. Wychodzę i kieruję strzelbą w tym kierunku, a on wychodzi z auta.
- Jacob... Jak ty im uciekłeś?- pytam zaskoczona.
- Mała mam swoje sposoby, a po drugie, jak ty uciekłaś to myślisz, że ja nie? - zaśmiał się kpiąco.
- Kto wezwał psy?
- Tego nie wiem, ale wiem, ze twój nowy przyjaciel był wściekły gdy mu zwiałaś. Chyba mu się spodobałaś - warczy zły.
- Pff... szkoda, że wcześniej tego nie okazał gdy chciałam zrobić laskę... cieszę się że tego nie zrobiłam... - wchodzę z nim do domku - nikt cię nie śledził?
- Zgubiłem ich jeżdżąc po okolicy - mruczy idąc do kuchni - Mamy coś w lodówce?
- Tak... byłam tu ostatnio... - mruczę - możesz mi zrobić ciepłego mleka.
- Spoko... chcesz się zabawić?
- Zawsze... Dalej jestem mokra... - śmieje się - idę się myć... Jak będziesz chciał dołączyć wiesz gdzie jestem - idę do łazienki, która znajduje się na parterze. Po połowie godziny wychodzę w ręczniku. Jest ciepło, nie licząc kominka, to tu zawsze jest ciepło.
- Masz, Ness...  -  podaje mi kubek mojego napoju.
- Dzięki.. - siadam obok niego i wpatruje się w ogień.
- Czemu jestem zazdrosny o tamtego psa? - pyta zły.
- Nie wiem... ja bym nie była. Może dlatego, że inni mają do ciebie szacunek i wiedzą że nie mogą mnie zerżnąć tak jak by chcieli... przez co ja ubolewam - śmieje się.
- Pff... i dobrze im tak, byłaś moja i dalej jesteś i nie musimy być w związku... - mruczy rozbawiony. Ta noc zamienia się w rozkosz w naszym łóżku na górze. Przez to że wypiłam ciepłe mleko usnęłam od razu po seksie. On za mną. Obudziłam się chyba o piątej nad ranem. Co u mnie to nie jest normalne. Założyłam koszulkę, jaką miałam w szafie. Sięgałam mi ona do połowy uda. W łazience ogarnęłam włosy i mój makijaż, pozbywając się go. Zeszłam na dół coś zjeść, ale gdy przechodziłam, w moim gabinecie paliła się lampka.
- Zapomniałam jej zgasić? - mruknęłam idąc tam. Ale na moim biurku leżały moje dragi i inne rzeczy. Trochę się wystraszyłam, bo nie wyciągałam ich. Gdy zaczęłam, to sprzątać poczułam znów te duże dłonie, co w starym barze. Chciałam zacząć krzyczeć ale mi nie pozwolił.
- No proszę, proszę mała dziwka z jej dilerem tu się schowali - warknął mi do ucha - Myślałaś, że mi uciekniesz? Zły ruch dziewczynko... A teraz gdy nikt oprócz tego dilera, nie słyszy to z chęcią cię zerżnę, za tą ucieczkę.. - drugą ręką podniósł mi koszulkę i wsadził pomiędzy moje nogi. Jego duże palce zaczęły jeździć mi po łechtaczce, powoli a potem tak agresywnie, że czułam jakby ją coś chciało spalić.
- Mmm! - jęknęłam łapiąc za jego dłoń, którą zasłaniał mi usta, na co się zaśmiał. Włożył jeden palec do mojego mokrego środeczka - Mmm..~~ - mój jęk zrobił się przeciągły i skuliłam się.
-Komuś chyba dobrze... ciekawe jak dobrze może smakować... - warknął na mnie i rzucił na nie daleką kanapę. Rozłożył mi nogi i klęknął przede mną zarzucając moje nogi na swoje ramiona. Nie miałam zasłoniętych już ust i mogłam krzyczeć, ale nie chciałam się przekonać co by mi zrobił, gdybym to zrobiła.
- Grzeczna dziewczynka... - skomentował gdy sama zasłoniłam dłońmi usta. Potem swoim językiem zaczął smakować mojej cipki, która przez niego robiła się coraz bardziej mokra. Powoli lizał łechtaczkę i na zmianę ją. Ja przez to jedną rękę zatopiłam w jego gęstych kasztanowych włosach - Jaka jesteś słodka... mała... mm... kurwa - mruczał w nią prze co pojękiwałam bardziej. Gdy przez moje ciało zaczął przebiegać prąd, to moje plecy wygięły się w łuk dochodząc na jego język.
- Ahh... aah... - dyszałam ciężko. Leżałam patrząc na mojego napastnika zamglonym wzrokiem. Byłam tak oszołomiona, że od razu się nie domyśliłam, jakie miał intencje. Zapał mnie mocno i obrócił na brzuch, a ręce zakuł w kajdanki za plecami. W momencie moja świadomość wróciła, chodź już było za późno.
- Czy wszystkie dziwki trzeba doprowadzić do orgazmu, by móc je złapać? - zapytał samego siebie.
- I co? Masz mnie. Co teraz masz zamiar zrobić? - zapytałam gdy podniósł mnie, bym siedziała.
- Zawiozę cię na komendę i twojego chłoptasia też. Traficie do więzienia, za nielegalny handel narkotykami, a ja w końcu będę miał chwilę świętego spokoju od was, dzieciaki. - powiedział stojąc patrząc na mnie analizującym wzrokiem - Czy ty przypadkiem nie jesteś córką pani wiceminister...? - zapytał kucając przede mną - Tak... no przecież masz takie same oczy jak ona - splunęłam mu za ten komentarz w twarz.
-Nie jestem ani trochę podobna do tej maszkary. - warknęłam - A ty co, skorumpowany policjant? Na dwa fronty lecisz? - zapytałam. Gdy zobaczyłam kątem oka Jacoba, który mierzy do niego z broni.
-Biedna policja nie ma już pomysłów jak złapać przestępców? - zapytał mój były przykładając mu broń do potylicy.
- Dzieciaki z was... - tyle skomentował mężczyzna.
- Rozkuj ją! - Warknął Jacob odblokowując broń. Policjant westchnął tylko i zrobił to. Coś mi tu nie grało. W momencie gdy moje ręce były wolne, poczułam że ja mam broń przy głowie.
- Nie rób głupiego ruchu, dzieciaku. Opuść broń, a twoja laska będzie w całości. - usłyszałam jego głos. Poczułam mocniejsze szarpnięcie nim się znalazłam między młotem a kowadłem. Wystraszona parzyłam na mojego byłego chłopaka, który dalej mierzył do mężczyzny za mną, a ten celował we mnie - Zastanów się, czy jest to tego warte. Chcesz by ta słodka buźka miała jedną dziurę dodatkową? - zapytał się łapiąc moje policzki w dłoń i je zgniatając do środka, przez co byłam zmuszona zrobić dzióbek - No nie sądzę. Więc odłóż broń, poddaj się, a dziewczyna będzie cała. - mówił do niego. Ja patrzyłam się na coraz to bardziej wystraszonego Jacoba. Chciał mnie uratować i nie być przy tym złapanym do więzienia. Czemu dziś, czemu nam musiało się to zdarzyć.
- Skąd mam mieć pewność, że Ness nic się nie stanie, gdy opuszczę broń? - zapytał celując cały czas
- Bo nie mam prawa zabić córki pani minister. - powiedział, a Jacob na mnie spojrzał, a potem znów na policjanta za mną. Ja stałam jak ten kołek i nic nie mogłam zrobić. Myśl Ness… myśl!
W momencie mnie olśniło. Jego czuły punkt to na bank penis jak mu nie staję, a ja stoję prawie idealnie bym mogła mu zrobić krzywdę. Biorę głęboki oddech, by się uspokoić. Wzbieram siłę w sobie podczas tej walki i atakuje jak najszybciej. Walę przeciwnika poniżej pasa i staram mu się wyrwać broń, co jest trudne. Co mi się udaje, gdy kopię go z kolanka w szczęki i jest oszołomiony. Nie wiem jak mi się to udało tak wiotkim ciałem, ale jestem z siebie dumna. Jacob szybko do mnie podbiega. Ogłusza bardziej policjanta ciosem w skroń na co on pada. Musimy go jak najszybciej związać i stąd zabrać.

10.11.2019

Pakt z demonem. Demoniczny początek

Opis

Jestem demonem, który ma trzy formy. Jako normalny człowiek. demon, jak to ja nazywam, "do dili" i moja najulubieńsza i ostania forma czyli pełnoprawny demon, który żywi się złością ludzi. W każdej z nich wyglądam inaczej. 

W ludzkiej mam długie, ciemne, blond włosy zawiązane w wysoki kucyk, wtedy sięgają mi one do łopatek. Moje oczy są błękitne z domieszką złotych kropek, przez co jeszcze bardziej lśnią. Jestem kobietą i mam idealne kształty mojego ciała. Jako demon nie mam płci, ale wolę wyglądać jak kobieta, przez co przyciągam do siebie większą ilość samców. Mój styl ubioru dopasowuję do okoliczności przez co nie jestem tak staromodna, wręcz jestem jedynym z niewielu nowoczesnych demonów, przez częste odwiedziny na ziemi. Moje szpony ukrywam pod ślicznie zrobionych żelowych paznokci, przez co tak bardzo one się nie rzucają w oczy ludziom. Chodź duża ilość samic lubi je oglądać i komentować, co mi pochlebia i wręcz łaskocze moje ego. Mój człowieczy charakter dużo osób określa jako narcyz, czyli jestem zakochana w sobie, co jest czystą prawdą. Kocham to jak wygląda moje idealne ciało i wnętrze. 

W mojej podstawowej formie demona mam tylko kilka dodatków do mojego ludzkiego wyglądu. Szpiczaste małe rogi po obydwu stronach mojego czoła na wysokość linii włosów, ogon zakończony sercem z ostrym czubkiem, którym lubię często kłuć ludzi, by ich zezłościć. Mam też ciemniejszą aurę, która lubi przyciągać dziwne samice. Ostatnią zmianą są moje oczy, które są już całe złote, przez co chowam je za ciemnymi lenonkami. 

Ostatnią i najbardziej charakterystyczną przemianą jest przemiana w pełnego demona. Mam wtedy ogromne rogi zawinięte do tyłu, a szpice idą do góry. z karku wystają mi trzy węże, które są wyrazem mojego hołdu dla meduzy, potwora mitologicznego. Moje oczy są złote z czerwonymi źrenicami. Mam długie smukłe czarne skrzydła, których nie używam za często. Jest też również długi ogon zakończony pędzlem futra. Uzębienie składa się z samych kłów by lepiej rozszarpywać ofiary. Szpony są ostre jak noże co pozwala mi lepiej krzywdzić ofiarę, czy też się wspinać. Noszę wtedy czerwoną skórzaną kurtkę, czarną koszulę rozpiętą do połowy klatki piersiowej. Czarne jeansowe spodnie, a na stopach bordowe trampki. Mało który demon się tak stroi, ale ja o swój wizerunek dbam. Chodź dla demonów z większymi rangami jestem niczym. Ale ja im udowodnię, że jestem jedyna w sowim rodzaju. 

Rozdział 1

Siedziałam właśnie w mieszkaniu mojej ludzkiej przyjaciółki przeglądając social media na moim telefonie.
- Jakim cudem masz kasę i gnijesz u mnie w domu? - podeszła do mnie Julka
- Bo ja jestem demonem i mi wszystko wolno. Jak byś chciała wiedzieć to ja mam fajną prace w klubie, więc mam dużo kasy i nie narzekaj bo płacę połowę czynszu. - powiedziałam podnosząc wzrok na nią z ekranu telefonu. Siedziałam w mojej podstawowej formie na kanapie w samych majtkach i podkoszulku.
- No właśnie. Jesteś demonem - nie powinnaś namawiać ludzi do złego i im się nie pokazywać? - pokręciła palcem w kółko pokazując moją osobę
- Powinnam, ale to nudne. Mogę robić co chce gdy jestem w ludzkiej formie. Podrywam facetów, zachęcam ich do zdrady, mam za to darmowy, czasami dobry, seks. Czasami mogę się takimi nieudacznikami najeść. No żyć nie umierać... czekaj ja nie żyje. - zaśmiałam się. Julka tylko wywróciła oczami i wróciła do gotowania.
Gdy myślę o tym, jak poznałam tę zajebistą dziewczynę to śmiać mi się chce; za każdym razem. Miała wtedy 16 lat, a ja z nudów poszłam do instytucji nazwanej "Technikum" tam się poznałyśmy i zaprzyjaźniłyśmy. Pod koniec szkoły dopiero jej się ujawniłam, co było dla niej zaskoczeniem, ale przyjęła to i stwierdziła, że to nic nie zmienia.
Wstałam z kanapy i przeciągnęłam się.
- Dobra idę się myć i ogarnąć. Może jakaś duszyczka potrzebuje mojej pomocy. - zaśmiałam się pod nosem. Poszłam do łazienki, gdzie się rozebrałam do naga i stanęłam przed lustrem. Musiałam się w nim przejrzeć, co było moim normalnym rytuałem. Jak zwykle wyglądałam genialnie. Kształtne krągłe piersi, krągłe biodra i fajny miękki tyłeczek w kształcie odwróconego serca. Weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Zaczęłam się namydlać myśląc co mi się dziś przytrafi na mieście. Spłukałam pianę z ciała i zaczęłam pienić włosy nucąc jakąś melodię pod nosem. Nawet nie zauważyłam gdy znalazłam się w pokoju jakiegoś chłopaka.
- Co jest..?!! - chciałam zacząć krzyczeć gdy on mi zasłonił usta swoją dłonią.
- Ciii... - powiedział do mnie zarumieniony.
- Co do kurwy nędzy? - odsunęłam się mówiąc ciszej. Moje mokre ciało stało właśnie na pieczęci z kroplami krwi - No chyba sobie ze mnie żarty młody robisz - syknęłam zła.
- Nie sadziłem, że to zadziała... Jezu... - chłopak patrzył się na mnie wystraszony.
- No, jak widzisz, działa i nie wypowiadaj przy mnie tego imienia. - warknęłam - będziesz tak stać jak kołek i patrzeć na moje nagie ciało? Czy powiesz czego ode mnie chcesz? - powiedziałam opierając ciężar ciała na jednej nodze, a ręce skrzyżowałam na piersiach.
- Ale ja... eee… a co możesz dla mnie zrobić? - zapytał czochrając sobie włosy.
- Wszystko co chcesz mały, tylko szybko, a i pamiętaj, że oddajesz mi w zamian duszę. - powiedziałam - Bo jeśli wezwałeś mnie podczas kąpieli nadaremno to gorzko tego pożałujesz.... - siadłam mu na miękkim łóżku - Uuu... - zaczęłam na nim podskakiwać - No ruchy, ruchy. Mam ochotę wrócić, by się wykąpać.
Chłopka się patrzał na mnie cały czas. Zbladł albo był cały czas biały, mało mnie to obchodziło. Chodź jak ja mu się dłużej przyglądam to zaczęłam dostrzegać jego urodę i muszę przyznać, że był całkiem, całkiem. Usiadł i spojrzał na monitor komputera. Jego gałki oczne zaczęły się poruszać, więc czytał coś... Aha ignorował mnie?! No kurwa! Tak się demona nie traktuje. Wstałam i spojrzałam mu przez ramię.
- Co tam czytasz? - oparłam się na nim moim nagim ciałem - Rodzaje demonów... aha... większość z nich to dupki. Jak to demony. Nie znajdziesz tu mnie... więc się nie wysilaj. Wy ludzie nas wszystkich nie zliczycie. - powiedziałam mu przy uchu. Poczułam jak przez jego ciało przechodzi przyjemny dreszcz - Och... potrzebowałeś kogoś do zabawy? - polizałam jego ucho. Obróciłam jego fotel w moją stronę i usiadłam mu na kolanach bokiem. - Jak masz na imię?
- Mateusz... - powiedział patrząc na to co robię.
- Mmm...Więc, Mateuszu, chcesz się ze mną zabawić? - przejechałam palcem po jego torsie.
- Mówiłaś o zabraniu mojej duszy... - przypomniał mi to na co tylko się uśmiechnęłam.
- Spokojnie... wybaczę ci to, a twoja dusza z tobą zostanie, ale następnym razem zadzwoń... - zaczęłam kąsać mu szyję - Ale musisz zapracować na to bym ci duszy nie zabrała...
- Nie powinienem Cię tu wzywać, moi rodzice są na dole... - sapnął, a ja poczułam jak robi się twardy.
- Ty mówisz co innego i twoje ciało mówi co innego. Może tym razem posłuchasz ciała i się świetnie zabawisz... - kusiłam go. Położyłam jego dłonie na moim ciele, a moją pozycję zmieniłam. Siedziałam na nim okrakiem - No nie może tak być, że to demon ma błagać śmiertelnika o ostre rżnięcie... - cicho warknęłam i podniosłam mu koszulkę. Próbował mnie powstrzymać ale nic z tego. Ugryzłam go w obojczyk.
- Kurr.. co ty robisz?! - podniósł głos - spojrzał na symbol tworzący się na jego ciele.
- Mmm... myślę, że twoja głupota właśnie wkopała cię w pakt ze mną. - powiedziałam z chytrym uśmiechem - Będziemy mieć oboje z tego korzyści... ale nie dziś... - powiedziałam nim zniknęłam mu z nóg. Zostawiłam po sobie tylko karteczkę z numerem telefonu z dopiskiem. Dzwoń tylko w razie nagłej potrzeby ;*
Sama pojawiłam się znów w łazience. Odetchnęłam głęboko i wyszłam dopiero wtedy gdy się do końca umyłam.
- Kobieto, ufo cię porwało, czy co? - zapytała Julia od razu.
- Nie jakiś debil mnie wezwał, bo pomyślał, że narysowanie pieczęci i polanie kilkoma kroplami krwi nic z tym nie zrobi, ale jednak zrobiło. Chodź plus był jeden, był przystojny. Minus: mieszkał z rodzicami. - poszłam do pokoju się ubrać, a Julia podążyła za mną.
- A te wezwania to się często zdarzają?  - zapytała.
- Tak na prawdę to moje pierwsze... większość ludzi gdy chce coś ode mnie to jest przysyłana przez innych ludzi... ale nikt pieczęci nie użył. - mruknęłam zakładając stanik - Chodź plus jest jeden. Uczyniłam go moim.
- Czyli? - usiadła na łóżku
- No będę wiedzieć gdzie jest, co robi i o czym myśli... a mówiąc o tym to mmm... - oblazłam usta.
- Fuuu... pewnie mi powiesz, że zwalił sobie na twój widok. - zaśmiała się
- Właściwie to zgadłaś. - ubrałam się do końca. Założyłam lenonki na głowę i poprawiłam włosy - Okej ja wychodzę, jak coś to dzwoń.
- Smacznego. - powiedziała odprowadzając mnie do drzwi. Wiedziała, że idę coś, a bardziej kogoś zjeść.
- Dzięki. - powiedziałam zakładając kurtkę skórzaną i wyszłam.